W wieku 65 lat zdecydowałam się poślubić Witka, co spotkało się z kategoryczną dezaprobatą mojej córki Weroniki, która nawet odłożyła słuchawkę podczas naszych kłótni. Zeszłej jesieni wróciłam z Włoch, gdzie przepracowałem 15 lat. Wcześniej wychowywałam Weronikę prawie sama po tym, jak mój mąż nas opuścił.
Moje zarobki z pracy jako ratownik medyczny były niewielkie...
Kiedy córka wyszła za mąż, dostrzegłam okazję, by zarobić więcej i ją wesprzeć. Wyjechałam za granicę, wysyłając zarobione pieniądze z powrotem do domu. Werka i jej mąż wykorzystali te pieniądze, aby zmienić naszą farmę w raj. Wiele lat po rozwodzie córka wprowadziła się do mnie z wnuczką, ale kiedy w naszym kraju zaczęły się straszne wydarzenia, uciekła do Polski, zostawiając mnie samą.
W pobliżu nie było nikogo oprócz Witka, mojego sąsiada. Byliśmy w dobrych stosunkach od wielu lat, wspierał mnie, pomagał w domu. Poprosił mnie nawet, żebym rzuciła pracę we Włoszech i przeprowadziła się do ojczyzny. Tym razem się zgodziłam. Jego syn nas wspierał, ale Weronika kategorycznie się nie zgadzała, twierdząc, że dom należy do niej.
Jednak teraz osiedliła się w Polsce, ma pracę i szkołę dla córki. Jej ultimatum postawiło mnie przed wyborem: poślubić Witka i stracić córkę albo zostać sama na starość, ale utrzymać z nią kontakt. Nie wiem, co robić, ale nie chcę być dłużej sama...
O tym się mówi: "Zabrałam do siebie schorowaną matkę i poprosiłam o część jej emerytury. Zrobiła mi awanturę"
O tym się mówi: Mąż chciał mieć osobny budżet. Żona się zgodziła i wszystko mu policzyła. Kiedy otrzymał rachunek za usługi od żony, był zaskoczony