Nie ingeruję w rodzinę syna, tylko obserwuję, bo uważam takie zachowanie za niewłaściwe z mojej strony. Przede wszystkim boję się skrajności, jeśli dzieci się rozproszą lub ciągle przeklinają.

Mój syn ożenił się z Magdą, kiedy był jeszcze studentem. Na początku oczywiście mieszkali z nami. Pomagaliśmy, jak mogliśmy, rodzice synowej również nie pozostawali w tyle w pomaganiu. Zrozumieliśmy, że dzieci muszą ukończyć studia.

Kiedy dowiedzieli się, że w młodej rodzinie pojawi się maleństwo, żona syna nalegała na przeprowadzkę do rodziców. Pomoc matki przy dziecku była dla niej ważniejsza i potrzebna niż moja. To zrozumiałe, nikt się nie sprzeciwił. Razem z mężem nadal pomagaliśmy: pieniędzmi, jedzeniem i wszystkim, co było potrzebne.

Dziś dzieci mieszkają we własnym mieszkaniu...

Regularnie spłacają kredyt, nawet przed terminem spłaty, chcą szybko wykupić metry kwadratowe. Brawo, wspieramy ich. Oboje pracują, wnuczek jest w przedszkolu. Ostatnio zaczęłam zauważać, że mój syn często przychodzi do mnie na obiad. Czasami wracają z wnuczkiem na kolację. W zeszłym tygodniu przyszedł smutny, nic nie mówił, a potem jadł i stał się radosny.

„Mamo, czy wiesz, że bardzo Cię kocham?” Wiedz, że jesteś najlepsza! Naprawdę nie chcę cię zostawiać.

Przytulił mnie i pocałował na pożegnanie. Oczywiście bardzo się cieszę, że tak mnie traktuje. Z drugiej strony, co się dzieje? Nie robiłam nic specjalnego, po prostu nakarmiłam syna, zapytałam, jak się czuje. Nie wchodzę do jego duszy z pytaniami, czego chce i co uważa za stosowne - powie sam.

To niepokojące, że nie traktuje tak swojej żony. Ma teraz własną rodzinę, to z Magdą powinien mieć taki związek, ciepły i ufny. Dobrze, że biegnie do mnie, a nie do innej kobiety. Złe jest to, że pogarszają się relacje z żoną. Mogę to wyczuć.

Mam dobrą przyjaźń z moją synową. Przez lata, kiedy była żoną mojego syna, nie wnikałam w jej duszę z moimi radami. Nie chcę, żeby kłóciła się z mężem, rozumiem, że są dorośli i znajdą wyjście z każdej sytuacji. Osobiście nie będę powodem ich kłótni. Boję się, że później zabierze też wnuka, nie pozwoli mu się z nim porozumieć.

I ogólnie jestem pewna, że dobrze wychowaliśmy naszego syna, aby mógł sam to rozgryźć. Chcę z nią porozmawiać, jak matka z córką, zapytać, co się dzieje w ich rodzinie, może to wina mojego syna? Ale się boję. Jej własny syn dorasta, nie będzie miała czasu mrugnąć, bo sama zostanie teściową.

Synowa częściej odwiedza swoich rodziców, niż mnie, co jest zrozumiałe, ale czy tam znajduje pomoc w rozwiązaniu problemów? Ona ma wojowniczy charakter, więc każde moje pytanie może skończyć się awanturą. Nie wiem, co robić...

O tym pisaliśmy jakiś czas temu: "Nie spieszyło mi się z napisaniem testamentu, ale zjawił się mój syn i zażądał pilnego sporządzenia. Zdecydowałam się z mężem dać nauczkę dzieciom"

Mam 58 lat, a mój mąż jest starszy ode mnie o 5 lat.
"Nie spieszyło mi się z napisaniem testamentu, ale zjawił się mój syn i zażądał pilnego sporządzenia. Zdecydowałam się z mężem dać nauczkę dzieciom"
Teraz pracujemy, ale od półtora roku myślimy o emeryturze. W ciągu swojego życia udało nam się coś uzbierać. Ogólnie rzecz biorąc, żyjemy jak inni...

Jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy, ale chcielibyśmy więcej.
Gdy dzieci były małe, zajmowałam się ich wychowaniem. Chłopak i dziewczyna, półtora roku różnicy. Pamiętam te czasy bardzo dokładnie i wierzcie mi, dzieci żyły razem. Pewnie wszystko dzięki warunkom mieszkaniowym. Mamy czteropokojowe mieszkanie. Nie było potrzeby siadać sobie na głowach. Przestrzeń osobista, własne terytorium. Właśnie tego potrzebuje osoba w każdym wieku.

Chodzili do tej samej szkoły, pomagali sobie nawzajem w każdy możliwy sposób, potem poszli na studia i komunikacja zaczęła się zauważalnie gubić. Syn długo nie mógł znaleźć dziewczyny. Oczywiście były próby. Ale wszystko skończyło się mniej więcej tak samo: kilka miesięcy depresji i smutnych spojrzeń z cieniami pod oczami.

Popularne wiadomości teraz

„Co występuje raz w minucie dwa razy w momencie ale nigdy w tysiącu lat?”. Top10 zagadek na logiczne myślenie

Głos tej dziewczynki dosłownie zmiótł jurorów „Mam Talent”. Jej niesamowite wykonanie niezwykle trudnego utworu zachwyciło widzów

Sensacyjne doniesienia o jednej z uczestniczek programu „Kuchenne rewolucje”. Mroczna historia z Podhala

Maryla Rodowicz opublikowała zdjęcie z synem. Jego uroda zachwyciła fanki gwiazdy

Pokaż więcej

Córka wręcz przeciwnie, chciała poświęcić się nauce, a potem zrobić dobrą karierę. Ale same uczucia doprowadziły ją do młodego mężczyzny, który później został jej mężem. Potem urodził się wnuk, a córka została klasyczną gospodynią domową. Zawód, który opanowała, rozwija się dość dynamicznie, a córka co roku traciła kwalifikacje. Ten fakt jest dla mnie szczególnie smutny. Syn niedługo potem ożenił się i wziął kredyt na mieszkanie. To był początek kłopotów.

Zacznę od mojej córki. Rola macierzyństwa nie jest jej bardzo bliska. Chce zostać specjalistą, wrócić do zawodu i rozwiązywać zadania. Kocha swojego syna, ale nie rozumie, jak można spędzać cały wolny czas z rodziną. Mówi, że jest to niesamowicie trudne. Syn też zaczął być rozczarowany małżeństwem: żona pije.

Nie chce spłacać swojej części kredytu, nie chce gotować i być gospodynią. Ma tylko jedną młodość, a jej fundusze przydadzą się jej na coś bardziej pożytecznego. To oczywiście według niej. Jeśli syn jest mężczyzną, niech pracuje. Takie są prośby dzisiejszych młodych dam.

Z czasem okazało się, że nasze dzieci wpadły na dość ponury pomysł. Syn przyszedł do nas i zażądał sporządzenia testamentu. Byliśmy w takim szoku, że zabrakło nam słów. Powiedziałam synowi, że nie wybieramy się jeszcze na tamten świat, ale skoro tak wyglądają naprawdę nasze relacje, to chętnie wybierzemy się w podróż dookoła świata. Sprzedaliśmy czteropokojowe mieszkanie, kupiliśmy dwupokojowe, a za resztę pieniędzy wyjechaliśmy w wymarzoną podróż.