Moi koledzy i ja próbowaliśmy dowiedzieć się od niego, co się stało, ale on nas zbył. I jakoś zebraliśmy się w męskim towarzystwie po pracy na kieliszek. Wtedy przyjaciel pękł. Opowiedział, co ostatnio spowodowało jego zły humor.

Pod koniec lata on i jego żona postanowili zabrać do siebie ze wsi jej starszych rodziców i zamieszkać z nimi. I mieszkają w prywatnym domu, w którym jest mała letnia kuchnia. Niedawno skończyli go remontować. To właśnie w tej kuchni postanowili się osiedlić teściowa z teściem. To dobre rozwiązanie, gdyż ciężko jest im już się poruszać.

Jego żona nie pracuje, to ona prowadzi gospodarstwo domowe, więc staruszkowie są pod całodobową kontrolą. I wtedy stało się coś, czego nigdy by sobie nie wyobrażali. Opieka nad starszymi rodzicami, którzy praktycznie nie wychodzą z domu, stała się prawdziwym wyzwaniem. Starzy ludzie jedzą jak szaleni. Żona robi tylko to, co dla nich jest odpowiednie i zabiera to do letniej kuchni.

Nie wychodzą z domu, ale jedzą w miarę zdrowo. Kiedy znajomy zobaczył, ile gotuje dla nich jego żona i zabiera do letniej kuchni, wpadł w panikę. Próbował porozmawiać o tym z żoną i stwierdził, że ona też nie wie, co z tym zrobić. Ona też tego nie lubi, próbowała z nimi rozmawiać, ale w odpowiedzi zaczynają się napady złości i przekleństwa. Zachowują się jak niegrzeczne dzieci. Dlatego przyjaciel i jego żona po prostu pogodzili się z nieuniknionym.

Życie ze starszymi rodzicami okazało się trudne

Poranek żony Grześka zaczyna się o 6 rano. Wstaje i idzie do kuchni przygotować śniadanie. Najczęściej jest to omlet lub jajecznica z trzech jaj na osobę i gotowana kiełbasa lub boczek. Gotuje też kaszę manną lub kaszę gryczaną i kroi pół bochenka. Smaży naleśniki, mają też słoik dżemu lub skondensowanego mleka. Zabiera to wszystko do swoich rodziców. A to ich pierwsze śniadanie.

Na drugie śniadanie żona przynosi im mleko lub talerz z drugą połową bochenka i sezonowymi owocami. Potem jest tego znacznie więcej... Co dwa tygodnie kupowane są ogromne ilości herbatników, herbat i różnych owoców. Nie można im od razu dać wszystkiego, więc żona kolegi uzupełnia ich zapasy w domu porcjami raz w tygodniu. Na tydzień starcza im pół kilograma ciastek i jedna paczka herbaty. Uwielbiają też bułeczki z mlekiem między obiadem a kolacją.

Znajomy mówi, że teść już ledwo porusza się z dwoma kijami w kuchni od łóżka do stołu. Ale chodzi sam. Teściowa może jeszcze czasem wyjść na podwórko zaczerpnąć świeżego powietrza i obsłużyć się, ale najwyraźniej nie potrwa to długo.

Zerknij: Miała nadzieję, że poza miastem znajdzie szczęście: ale nawet tutaj moja córka mnie znalazła, chce zostawić swoje dzieci na kilka dni

O tym się mówi: Z życia wzięte. Całe życie pracowałam sama, aby zapewnić dzieciom lepszą przyszłość. Wydaje się, że poszło to na marne

Nie przegap: "Przypadkowo dowiedziałam się od znajomego, że ojca już nie ma. Poszłam do mamy, ale zatrzasnęła mi drzwi przed nosem"