- Otworzyłam drzwi, a tam był mój syn. Miał taką minę... Byliśmy zaskoczeni. On jest żonaty od ośmiu lat i przez ten czas nigdy tak nie przychodził.

A potem poprosił o nocleg. Próbowaliśmy się dowiedzieć, co jest nie tak. Okazało się, że to wina jego teściowej! Siedzi u nich cały dzień i noc...

Ta kobieta ma mniej niż sześćdziesiąt lat, wciąż jest młoda. Ale nie ma nic do roboty, więc zawsze przychodzi do domu swojej córki pod pretekstem pomocy przy dzieciach.

Stanisława i Cyryl mają dwoje dzieci: synów w wieku czterech lat i półtora roku. Żona nie pracuje, jej urlop macierzyński trwa pięć lat.

Cieszy się tylko, że matka przyjeżdża: razem jest weselej, a pomoc jest potrzebna, bo czasami nie jest łatwo poradzić sobie z dziećmi. Jednak Cyryl nie jest tak zadowolony z sytuacji jak jego żona.

- Nie przeszkadzało mu, gdy teściowa przychodziła rano, a wieczorem wracała do domu — kontynuuje Anna.

- Ale w końcu matka Stanisławy zaczęła zostawać na noc. Dzieje się to coraz częściej. Wygląda na to, że wkrótce wprowadzi się do nich. A to już jest stresujące...

Matka Cyryla twierdzi, że jej syn wielokrotnie próbował rozmawiać z żoną, przekonując ją, że niemożliwe jest, aby jego matka spędzała cały czas w ich domu.

Stanisława zdaje się zgadzać, że jego mama jest tam zbyt często. Mówi jednak, że nic nie może na to poradzić. Chociaż najprawdopodobniej po prostu nie chce.

- Mam ją wyrzucić czy nie wpuszczać? - mówi Stanisława, ale sama prawie płacze.

- Ona ma prawo widywać swoje wnuki! A jej pomoc bardzo mi się przydaje. Oszaleję z dwójką dzieci!

Kiedy próbują zasugerować teściowej, że czas wyjechać, ta udaje, że nie rozumie. Podczas swoich wizyt zajmuje się prawie wszystkimi domowymi obowiązkami: prasowaniem ubrań, obieraniem ziemniaków, przeglądaniem szafy, praniem butów, dbaniem o potrzeby wnuków.

Szczególnie dużo rzeczy do zrobienia znajduje bliżej wieczora. To oczywiste, że nie chce wracać do domu i po prostu próbuje zwlekać. Przesuwanie zabawek, wyjmowanie naczyń ze zmywarki, wycieranie okien...

- Jest tak późno, mamo, nie musisz nic robić. Już czas, żebyś poszła — Stanisława próbuje nakłonić ją do wyjścia.

- Oczywiście, że tak. Skończę tylko pracę i się przygotuję.

Ale przy dwójce dzieci w domu bardzo trudno jest dokończyć "wszystkie sprawy", a teściowa niczego takiego nie planuje.

Po prostu chce dojść do momentu, w którym będzie musiała spędzić noc w domu swojej córki. Cyryl wraca do domu, widzi teściową, wzdycha i próbuje pokazać żonie swoje niezadowolenie.

Stanisława tylko rozkłada ręce. - Co ja mogę zrobić? Zrobiłam wszystko, co mogłam!

- Nie chcę ci przeszkadzać — mówi nieśmiało matka do Stanisławy. - Proszę, wytrzymaj ze mną jeszcze chwilę, posprzątam tutaj, a potem pójdę...

- Daj spokój, mamo, co za bzdury. Nikomu nie przeszkadzasz, - Stanisława prawie straciła panowanie nad sobą. - Ale jest już tak późno, a ty musisz jeszcze wrócić do domu... Jak się tam później dostaniesz?

I tak mija kolejne czterdzieści minut, a nawet godzina. Czasami teściowa wraca do domu późnym wieczorem, ale zdarza się to coraz rzadziej.

Na dworze jest zimno, ciemno i często pada deszcz. Kto w takiej sytuacji wyrzuciłby starszą kobietę? Tylko bardzo okrutna osoba!

- Jak ona sobie teraz poradzi? - Stanisława szepcze do męża. - Jest prawie dziesiąta w nocy. Niech zostanie...

W zeszłym tygodniu cierpliwość Cyryla w końcu się wyczerpała. Widząc teściową w swoim mieszkaniu, po prostu wyjechał do domu swojej matki, gdzie mieszka od kilku dni. Postawił też żonie warunek: albo on, albo teściowa.

Na początku Stanisława cały czas pisała do męża, próbowała go przekonać do zmiany zdania i powrotu, a potem przestała to robić. Prawdopodobnie cały czas spędza z mamą, która ją pociesza.

Może to wina Stanisławy? Przecież trzeba oddzielić mamę od rodziny, wyznaczyć wyraźne granice. A może to wszystko wina teściowej?