Codziennie po piątej wieczorem Mirosława przychodziła do ich domu i przeprowadzała codzienny audyt. W weekendy czasami dwa razy dziennie. Miała klucze do mieszkania, więc nigdy nie ostrzegała ani nie pytała o pozwolenie. Bardzo nie lubiła swojej synowej, więc głównym przedmiotem kontroli była kuchnia.

Mirosława pozwoliła sobie nie tylko sprawdzić, co zostało ugotowane, ale także wyrzucić produkty, które jej nie odpowiadały. Alina każdego dnia starała się zatrzymać się w pracy tak długo, jak to możliwe, aby ponownie nie wpaść na teściową.

Wkrótce Kostek zmęczył się tym stanem rzeczy

Matka znów sięgnęła do lodówki i oburzyła się: - Czy to barszcz? Kto tak gotuje?! Nie ma nawet prawdziwego mięsa! Twoja Alina wcale nie jest gospodynią. Nie może tak karmić swojego męża. Kostek nie mógł się oprzeć. - Mamo, wszystko mi pasuje. Alina i ja nie lubimy dużo mięsa, więc szczególnie proszę ją, żeby nie kładła go tam dużo. Przestań wpierniczać się do naszych garnków. Mirosława zacisnęła usta z dezaprobatą.

- Tak dobrze wyglądałeś, ale schudłeś dziesięć kilogramów w ciągu dwóch lat życia rodzinnego! Twoja żona nie dba o ciebie. Kto powinien się tobą opiekować, jeśli nie twoja żona? Matka! A ty nie doceniasz... - Mamo, właśnie pozbyłem się nadwagi. Kto powiedział, że nadwaga jest dobra? Jak możesz nie rozumieć, że twoja ciągła ingerencja jest już nie do zniesienia. Dlaczego wczoraj wyrzuciłaś całą torbę zakupów? Płacimy za nie pieniądze.

Mirosława spojrzała ponuro na syna. - Sama chemia! - Mamo, oddaj klucze do mieszkania. Alina codziennie spóźnia się przez ciebie, prawie nie widuję się z żoną! Po prostu zwróć klucze! - Co?! - Mam powtórzyć? - Kobieta była urażona, rzucając klucze na stół, dumnie odeszła. Wracając do domu, Alina zastała męża, siedział na krześle, zasłaniając oczy rękami.

- Co się stało? Twoja mama znowu przyjechała? Co jej się nie podobało tym razem? Kostek wzruszył bezradnie ramionami i wskazał na stół, na którym leżały klucze. Alina prawie tańczyła z radości, gdy dowiedziała się, że jej teściowa nie będzie już ich stale odwiedzać.