Wreszcie wolność, wreszcie życie!! Przez 4 lata małżeństwa Waldek wypił z niej całą krew, więc nie było potrzeby kontynuować. Jednak jej radość nieuchronnie została przyćmiona zachowaniem teściowej.

Faktem było, że jeszcze przed ślubem rodzice dali Oli mieszkanie. Nic specjalnego, mała kawalerka na obrzeżach. Planowała przenieść się tam z córką, ponieważ Waldek nie był zaangażowany w wychowanie dziewczynki. Oczywiście Ola liczyła na podział majątku - wszystkie jej pieniądze zostały zainwestowane w zakup wspólnego mieszkania, co teraz - zostać z niczym?

Jakiś czas przed rozwodem przyszła do niej teściowa

Żadnego zaproszenia, żadnego ostrzeżenia. Ola oczywiście była zła, ale uznała, że ​​​​lepiej się uśmiechnąć, żeby baba szybciej wyjść. Teściowa weszła do mieszkania i usiadła na kanapie. Ola cierpliwie czekała, aż ta zacznie mówić:

„Tutaj Oleńka na próżno byłaś tak zła na mojego Waldusia. Tak, gdyby wszyscy to robili, tylko rozwód, w ogóle nie byłoby już rodzin!”

„Grażynko, to nasza sprawa...”

"Ale nie! Jestem matką, mam prawo wiedzieć wszystko o moim synu. Tobie też mogę doradzić!”

„Grażynko, porozmawiaj z nim lepiej, nie chcę o tym rozmawiać.”

„Dobrze, Olu, rozumiem cię. Ale wiesz, o co chodzi… Zastanowiłam się nad twoimi słowami, no cóż, kiedy powiedziałaś, że twoja córka potrzebuje mieszkania… Rozumiem, że zamierzałaś dzielić wasze mieszkanie?

– Tak, a co w tym złego?

„Nic... nic... Po prostu na początku nie wiedziałam, że masz to mieszkanie, ale jak się dowiedziałam, to uznałam, że to jakaś chata. Ale jak widzę wszystko u Ciebie takie piękne... I tak sobie pomyślałam, może odmówisz swojej części? Waldek nadal będzie płacić alimenty ... Masz to mieszkanie, ale Walduś nie... ”

„Wiesz, fakt, że nie ma mieszkania, to są jego problemy. Moi rodzice zapewnili mi to mieszkanie, dlaczego ty nie zrobiłaś tego samego? Po drugie, zainwestowałam swoje pieniądze w zakup tego mieszkania - czy mam je oddać Twojemu synowi? W trzecie alimenty są potrzebne nie dla mnie, ale dla jego córki!“

„Nie powinnaś być niegrzeczna Ola, przyszłam do ciebie z życzliwością… I ogólnie, ile tam zainwestowałaś? Grosz… Mój syn wydał na ciebie co najmniej 53 tysiące, z grubsza obliczyłam tutaj….
Teściowa wyjęła kartkę i podała ją Oli.

„Wiesz co… Nawet spisałaś tu wydatki na ciążę i poród? Czy w ogóle jest w tobie coś ludzkiego?

Ola zaczęła krzyczeć, by teściowa wyszła z mieszkania. Ta przestraszyła się takiej reakcji i pospieszyła do wyjścia.