Ale uważam, że ten plan jest niewiarygodny. U tego krewnego jest mnóstwo potencjalnych spadkobierców. A poza tym to nieprzewidywalny typ. Dziś mówi jedno, a jutro coś innego, więc nie można mu zaufać. Mimo to mój mąż mnie nie słucha i ciągle chodzi na każde zawołanie starego wujka.

Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. Rozważaliśmy z mężem kredyt hipoteczny, ale teściowa wtrąciła się w naszą rozmowę. Powiedziała, że nie ma sensu wchodzić w długi, ponieważ ma lepszy pomysł. Zaproponowała zbliżenie się do jej brata, aby zdobyć majątek samotnego emeryta. Twierdziła, że jeśli się postaramy, mieszkanie będzie nasze.

Wujek ma dwa mieszkania. W trzypokojowym mieszka sam, a dwupokojowe wynajmuje, żeby nie stało puste. A teściowa jest przekonana, że nieruchomość może przypaść nam, jeśli zaczniemy opiekować się starszym krewnym. Ale moim zdaniem ten plan jest chybiony, bo nie ma żadnych gwarancji. Mimo to mój mąż trzyma się go, jak tonący brzytwy i nagle zaczął okazywać zainteresowanie starszym krewnym.

Jeździ do niego prawie codziennie, kupuje jedzenie, leki, sprząta i dba o krewnego. Byłam tam raz i zrozumiałam, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Staruszek dobrze radzi sobie sam, więc mój mąż i jego matka na próżno wszczęli tę całą akcję.

Krewny oczywiście rozumie, dlaczego Kostek nagle pojawił się na horyzoncie i zaczął wykorzystywać swoją korzystną pozycję. Traktuje mojego męża jak służącego. Posprzątaj, przynieś, ugotuj. Oprócz tego, starzec ciągle jest wszystkim niezadowolony i krytykuje każdy ruch.

Kiedy dowiedziałam się, że mąż chce przeznaczyć wszystkie nasze oszczędności na remont mieszkania wujka, zaczęłam protestować. Nie dość, że i tak nie udało nam się zaoszczędzić na pierwszą wpłatę, to jeszcze mąż chce wydać wszystkie nasze oszczędności na wujka. Gdybyśmy mieli pewność, że to mieszkanie kiedyś przejdzie na nas, nie powiedziałabym ani słowa, ale teraz…

"To nasza szansa! Inwestycja w przyszłość! Wujek powiedział mi, że zostawi mi to mieszkanie!", zapewnia mnie mąż.

Jednak rozumiem, że nie można wierzyć słowom jego wujka. To nie jest człowiek słowa. Wolałabym zainwestować w kredyt i żyć spokojnie, wiedząc, że mamy własny dach nad głową. Ale mój mąż zawsze szuka łatwego wyjścia. I to mnie smuci.

Gdy wyjaśniłam wszystko mężowi, on opowiedział teściowej o moim stanowisku wobec tej sytuacji. Zaczęła do mnie dzwonić i przekonywać. Jest przekonana, że jestem przeciwna, bo chcę wspólną nieruchomość.

Twierdzi, że mąż dostanie w spadku mieszkanie od wujka, a jeśli się rozwiedziemy, to ja zostanę z niczym. Czy to normalne?

Jestem prawie pewna, że wujek nie dotrzyma obietnicy. Ma bliższych spadkobierców, którzy zawsze mu pomagali. Teraz tylko korzysta z mojego męża i jego naiwności. Weźmie pieniądze na remont, a potem nas zostawi z niczym. 

Mój mąż zachowuje się jak opętany. A teściowa ciągle go podpuszcza. Postanowiłam się wycofać i nie brać udziału w tym wszystkim, aby potem nie słuchać zarzutów. Ale mąż wkrótce się opamięta.