Spojrzenie desperacji i beznadziei. „Mąż odszedł, co dalej ?” I za każdym razem za tym głupim pytaniem kryła się jakaś historia.

Nie ma znaczenia, czy rodzina miała pieniądze, czy nie. Żyli długo lub właśnie się pobrali. Podobna sytuacja mogłaby zaistnieć nawet w dobrze prosperującym małżeństwie, pełnym miłości i dziecięcego śmiechu.

Kiedy jesteś młody i nie boisz się przyszłości, czasami zachowujesz się frywolnie i raczej impulsywnie

Nie myślisz o konsekwencjach, zwłaszcza w życiu osobistym. Zachowywanie się jak młodzik może trwać wiecznie. To nie początek nudnego wykładu o tym, jak się nie zachowywać.

Mój mąż i ja wychowaliśmy dwoje dzieci, które już rozeszły się do swoich rodzin. Syn przeniósł się do innego miasta, a córka została tutaj, pracuje w domu i wychowuje wnuczkę. Ogólnie mogę powiedzieć, że żyłam tak, jak chciałam. Gdyby nie jedno, ale, które zabrało mi pewnie ponad rok życia.

Na początku zimy mój mąż miał urodziny. Zawsze przygotowuję się do tego święta ze szczególną starannością: naczynia na stole powinny być takie, jakie lubi: dużo mięsa, ryb, piwa i tak dalej. Chłopskie, wysokokaloryczne, pyszne jedzenie. I nie chodzi o to, że mnie do tego zmusza, po prostu dobrze poznałam jego gust przez te wszystkie lata.

Jednak ten dzień był inny. Zadzwonił do mnie mąż i pijanym głosem powiedział, że musimy porozmawiać. Zwykle tego nie robił, ale najwyraźniej nie mógł się powstrzymać, był pijany i postanowił przypomnieć sobie stare żale?

Okazało się, że sprawa jest dużo poważniejsza

Nazywała się Żanetka, była koleżanka Michała. Młodsza ode mnie o 10 lat, blondynka, choć farbowana. Widziałyśmy się kilka razy na przyjęciach, a potem nawet nie zwracałam na nią uwagi, chociaż mój mąż mówił o niej najbardziej pochwalnymi słowami. Potem zwolniono ją i tuzin innych osób, a ja nawet zapomniałam o jej istnieniu. Ale mój mąż chyba nie.

A biorąc pod uwagę, że postanowił wyznać wszystko w swoje urodziny, a nawet na kilka godzin przed spotkaniem rodzinnym, sprawa była znacznie poważniejsza niż zwykły romans. Chociaż dla mnie romans byłby już krytyczny. Co było do zrobienia, sama otworzyłam butelkę gorzkiego trunku, wypiłam szklankę jednym łykiem i nie czekając na efekt, zawołałam dzieci, odwołałam wszystkie plany na wieczór.

Syn od razu stanął po stronie ojca, uznając, że w naszym wieku czas zacząć myśleć tylko o sobie, nie oglądając się na dzieci czy obowiązki rodzinne. Córko, dziękuję, stanęła po mojej stronie. I ogólnie wszyscy nasi wspólni znajomi wspierali mnie, a nawet próbowali jakoś pomóc.