Choć temat ten jest stary jak świat, społeczeństwo wciąż dzieli się na dwa obozy. Jedni są przekonani, że prawdziwa miłość nie zna granic. Inni są przekonani, że związek nie ma szans na powodzenie, jeśli jeden z partnerów jest znacznie starszy.

Niedawno syn powiedział, że chce mieszkać razem ze swoją dziewczyną, którą poprosił o rękę

On ma 21 lat, a ona już 30. Oczywiście byłam zszokowana taką wiadomością i początkowo myślałam, że Piotr tylko żartuje. Ale po rozmowie z nim zdałam sobie sprawę, że mówił poważnie.

Syn studiuje, mój mąż i ja w pełni go utrzymujemy, wciąż dajemy mu kieszonkowe na osobiste wydatki. Jestem przeciwna, aby mój syn pracował w niepełnym wymiarze godzin, ponieważ chcę, aby dobrze się uczył i nic go nie rozpraszało. Do tej pory nigdy nie miał dziewczyny. Przynajmniej nigdy nie przyprowadził dziewczyny do domu.

A tu od progu taka wiadomość! Oczywiście zaczęłam dawać Piotrowi wiele argumentów, dlaczego nie warto rozpoczynać takiego związku. To prawda, mój syn nawet nie chciał mnie słuchać. Nawiasem mówiąc, mój mąż postanowił pozwolić, aby sytuacja potoczyła się swoim torem. Ogólnie rzecz biorąc, popiera moją stronę, ale nie chce rozmawiać z synem. Mówi, że nie ma potrzeby wywierania na niego presji, sam o wszystkim zdecyduje.

Jak nie wywierać presji, przepraszam? Piotrek jest jeszcze bardzo młody i nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi. Poza tym dowiedziałam się, czym zajmuje się ta dziewczyna i jej rodzina. Ona sama nie pracuje, mieszka z rodzicami, którzy wieczorami lubią wypić drinka lub dwa. Nie chcę, żeby moje dziecko przebywało w takiej atmosferze!

Wychodzi więc na to, że na pewno zamieszkają z nami. Ale to wcale nie ułatwia sprawy! Po pierwsze, nie chcę być pod jednym dachem z obcą osobą. Po drugie, boję się wyobrazić sobie, jak będzie wyglądała nauka Piotrka, gdy codziennie będzie spędzał noc z młodą kobietą.

Generalnie ani spokojne rozmowy, ani moje besztanie do niczego nie prowadziły. Niedawno syn zaprosił swoją dziewczynę na spotkanie ze mną, a ja po raz kolejny przekonałam się o swojej racji. Cicha, spięta, boi się odezwać. Siedziała cały wieczór, popijając herbatę i nie chciała mi nic o sobie powiedzieć. Najwyraźniej uważa, że sama sytuacja jest tak niezręczna, jak to tylko możliwe.

Czyżby nie zdawała sobie sprawy, że Piotr powinien spotykać się z kimś w podobnym wieku? A ona sama lepiej znalazłaby sobie jakiegoś dorosłego i dobrze sytuowanego mężczyznę. Co może dostać od mojego syna? Student, który dopiero buduje swoją przyszłość. Boję się, że jeśli zaczną z nami mieszkać, wszystko skończy się tym, że mój syn po prostu rzuci szkołę i pójdzie do pracy.

Nie wiem, co robić. Z Piotrem rozmawiać nie ma sensu, a mój mąż wierzy, że oni sami pójdą po rozum do głowy, jak pomieszkają ze sobą chociaż tydzień. Może powinnam jeszcze raz spotkać się z tą młodą damą i wyperswadować jej pochopny czyn?

O tym pisaliśmy ostatnio: "Marna z ciebie gospodyni", powiedziała teściowa. Reakcja synowej była jednoznaczna

Alina zawsze należała do tych, o których mówi się, że są mądrzy, piękni i wysportowani.
W przedszkolu nie biła nikogo łopatką w piaskownicy, w szkole „świetnie” się uczyła, a na studiach była kierownikiem grupy. Wolny czas spędzała w bibliotece, a nie w alejce z chłopakami z podwórka. Jak przystało na porządne dziewczyny, wyszła za mąż z miłości, gdy pracowała już w swojej specjalności. Mikołaj był pięć lat starszy od niej, ale od razu znaleźli wspólny język, zakochali się w sobie.

Przez kilka lat młodzi ludzie spotykali się, słuchali swoich uczuć, a następnie zaczęli żyć razem. Dwa lata później oficjalnie sformalizowali swój związek, założyli rodzinę. W tym czasie Mikołaj zmienił pracę, przeniósł się na lepiej płatną pozycję w IT. Rodzice po ślubie pomogli w zakupie mieszkania dla młodych, opłacili podróż poślubną. Po pewnym czasie matki z obu stron zaczęły „naciskać” na Alinę, że czas na poród, jeśli już, to pomogą przy dziecku.

Na miesiąc przed swoimi 28. urodzinami dziewczyna została mamą pięknego synka. Poszła na urlop macierzyński bez problemów, miała doświadczenie w pracy, więc dostawała zasiłki na syna, utrzymali jej miejsce. W tym okresie na ramionach Mikołaja spoczywały całkowicie wydatki finansowe, ale nie stanowiło to dla niego problemu. Alina myślała, że ​​zostanie z dzieckiem w domu do trzeciego roku życia, potem wyśle ​​go do przedszkola i wróci do pracy. Rodzice mówili, że kariera nie ucieknie, trzeba myśleć o synu, a potem o sobie.

Popularne wiadomości teraz

Zamiast "cześć" usłyszałam "jestem żoną Waldka". To było druzgocące

Historia górnika, którego odnaleziono żywego 17 lat po zawaleniu się kopalni

Nowe informacje w sprawie śmierci Krzysztofa Krawczyka. Jego żona może mieć przez to problemy

Niesamowita fotografia zielonego psa podbija sieć. Znana jest przyczyna jego dziwnego wyglądu

Pokaż więcej

Alina zawsze konsultowała się z mężem, wspierał ją we wszystkim...
Gdy tylko Norbert poszedł do przedszkola, Alina trzepotała przez pierwsze dwa tygodnie. Najpierw zostawiała go na kilka godzin, potem stopniowo na cały dzień. Dziecko szybko nawiązało kontakt, więc dziewczyna szykowała się do wyjścia do pracy. Takie pragnienie było dokładnie do momentu, gdy nauczycielka zadzwoniła, mówiąc, że mały smarkacz musi zostać zabrany do domu.

Znowu praca i kariera zniknęły w tle, ponieważ żadna z matek nie pomogła, zgodnie z obietnicą, a syn zaczął często chorować. Alina pomyślała, że ​​musi jeszcze trochę uzbroić się w cierpliwość, żeby syn poszedł do szkoły, a potem sam o siebie zadba. Przez cały ten czas dziewczyna nie traciła swoich umiejętności, zarabiała w Internecie, prowadziła projekty w sieciach społecznościowych, ale taka praca nie przyniosła pożądanych dochodów.

Gdy tylko zadzwonił pierwszy dzwonek dla Norberta, rok dla młodej matki znów nie był spokojny. Wychowawca dowiedział się, że nie pracuje, zaproponował, że zostanie przewodniczącą komitetu rodzicielskiego. A potem się zaczęło - remonty w klasie, organizowanie poranków, kupowanie prezentów, zbieranie pieniędzy na fundusz klasowy. W końcu syn przystosował się do szkoły, Alina uznała, że ​​już czas iść do pracy.

Przede wszystkim młoda mama zapisała się na siłownię, schudła około 20 kg w 4 miesiące, wyraźnie się zmieniła, odmłodziła. Stopniowo angażowała się w pracę, miała stałych klientów. Życie zaczęło bawić się nowymi kolorami. Norbert zaczął często odwiedzać swoje babcie, jednego z takich wieczorów powiedział teściowej, że bardzo lubi gołąbki, które jego mama często zamawia na obiad. Dziecko nie narzekało, wręcz przeciwnie, powiedziało, że jedzenie bardzo mu smakowało, grykę też uwielbia.

Następnego dnia matka Mikołaja zadzwoniła do synowej, twierdząc, że zapomniała, jak powinna zachowywać się gospodyni domu. Mąż i syn muszą być dobrze karmieni wyłącznie domowym jedzeniem, a nie, nie wiadomo czym. Alina w milczeniu jej wysłuchała, życzyła miłego dnia i odłożyła słuchawkę. Osiem lat siedziała w domu, wszystko robiła sama, a teraz nadszedł czas, żeby poświęciła trochę czasu temu, co chce robić, swojej pracy, swojej karierze. Nikogo nie będzie pytała o pozwolenie.