Wydawać by się mogło, że po co? Na emeryturze powinno być mnóstwo czasu! Ale jest taki poważny punkt w pochłanianiu tej obfitości czasu, jak kontakt z wnukami.

Prawdopodobnie nie ma dziadków, którzy nie kochają swoich wnuków. Tylko wszystko jest dobre z umiarem. Wnuki mają rodziców i nie należy niepotrzebnie poświęcać całego swojego czasu młodszemu pokoleniu.

Wielu dziadków po prostu nie wie, jak wykręcić się od "siedzenia" z wnukami. Często zdarza się to zupełnie nieplanowane, córka lub zięć dzwonią i uprzedzają, że w weekend mają dużo spraw do załatwienia, a "za pół godziny wnuczek będzie u ciebie". To bardzo przyjemne doświadczenie!

Zdarzały nam się takie sytuacje. Również - mój wnuk często zostawał na kilka dni, szczególnie w wakacje. Wnuk dorastał, my byliśmy coraz starsi i słabsi, chłopiec, choć kochany przez nas, ale bardzo samowolny i kapryśny. Kiedy był dzieckiem, patrzyliśmy przez palce na jego wybuchy, a także na to, że córka i zięć wpajają synowi świadomość jego wyjątkowości i geniuszu.

Ale gdy chłopiec stał się nastolatkiem, ziarna wyjątkowości zaczęły kiełkować. Zaskakujące jest to, że naszej córki nigdy nie wywyższaliśmy pod niebiosa, chwaliliśmy z umiarem, kiedy naprawdę zasłużyła, nie rozpraszaliśmy się komplementami na temat jej umiejętności. 

Współczesne trendy w wychowaniu są zupełnie inne. Na różnego rodzaju kursach psychologii dziecięcej młodzi rodzice są indoktrynowani ideami, które nie biorą się znikąd, a te idee sprawiają, że dzieci stają się samolubne.

Zeszłego lata wnuk został przywieziony do nas ponownie, na czas nieokreślony. Jego rodzice wyjechali, aby cieszyć się wolnością, a ja i mój mąż wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Wnuk był całkowicie niereformowalny, nie brał pod uwagę naszych żądań, naszej opinii, robił wszystko po swojemu i patrzył na nas z góry, z poczuciem wyższości. I postanowiliśmy go trochę ująć w ramy, tak jak swego czasu ujęliśmy naszą córkę.

Zaczęliśmy od codziennej rutyny. Wieczorem dziadek oznajmił mu, że jutro o szóstej rano czeka na niego w ogrodzie trening. Wnuczek uśmiechnął się, myśląc, że to kiepski żart. I tak nastał poranek. Mąż, były wojskowy, wyszedł do ogrodu w sportowym ubraniu, wnuka oczywiście nie było, ponieważ Bartuś był przyzwyczajony do leżenia w łóżku w domu do ostatniej chwili.

Nie zastanawiając się długo, dziadek nalał lodowatej wody do czajnika i poszedł obudzić wnuka. Wybuchnęłam śmiechem, gdy usłyszałam, jak Bartuś krzyczy: "Dziadku, czyś ty zwariował?" Dziadek z nonszalancką miną wlał cały czajnik do łóżka i powiedział, że czeka w ogrodzie. O dziwo, wnuk posłusznie i niechętnie, ale wykonał ćwiczenie.

Po śniadaniu wnuczek chciał się wymknąć i zasiąść do swoich niekończących się gier komputerowych, ale dziadek stał na straży:

- Jak chcesz, możesz zagrać później!

Wnuk z oburzeniem odparł:

- Co, znowu ćwiczenia?

Popularne wiadomości teraz

„Co występuje raz w minucie dwa razy w momencie ale nigdy w tysiącu lat?”. Top10 zagadek na logiczne myślenie

Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi

Zużyta torebka po herbacie potrafi zdziałać cuda. Nie miałeś pojęcia, do jak długiej listy czynności może ona być użyteczna

Historia zdjęcia Marylin Monroe w worku po ziemniakach. Trudno uwierzyć, co kryje się za tymi fotografiami

Pokaż więcej

- Nie, chodźmy rąbać drewno, jesteś już duży, jak sam powiedziałeś, więc będziesz robił duże rzeczy, a zabawki są dla przedszkola i gimnazjum.

Wnuk spędził dzień na pracy. Wieczorem był już tak zmęczony, że ochota na zabawę naprawdę zniknęła. Przed pójściem spać dziadek zajrzał do jego pokoju:

- Jutro, jak zwykle, o szóstej.....

Wnuk nic nie odpowiedział, tylko nerwowo naciągnął koc na głowę.

Minęło kilka dni. Mąż nie tylko zmuszał wnuka do pracy, ale też nie wahał się dziwić, że Bartuś ma tak mało elementarnych męskich umiejętności:

- No, dalej, ćwicz, to nie jest jak klikanie myszką!

W weekend przyjechała moja córka z zięciem. Nie wiem, o czym rozmawiali ze swoim synem, ale następnego dnia ogłosili, że wracają do domu, całą rodziną. Mój mąż nie mógł się powstrzymać, żeby nie wesprzeć wnuka:

- Z kim ja będę ćwiczył? A studnia nie jest skończona....

Wnuk spojrzał na niego ukradkiem i nic nie powiedział. Ale zięć uśmiechnął się:

- Nie martw się, ćwiczenia nie zostaną odwołane, ale mój syn bardzo chce wrócić do domu.

Tata prawdopodobnie widział, że jego syn sam przekracza granice, ale nie mógł nic z tym zrobić.

Od tego czasu wnuk zaczął odwiedzać nas znacznie rzadziej, nie nocował pod żadnym pozorem. Zimny prysznic z czajnika na pewno pamięta. A my z mężem zyskaliśmy czas, którego nam brakowało.

O tym pisaliśmy ostatnio: "Po odejściu ojca, ciotka rozpanoszyła się w jego mieszkaniu. Z czasem zaczęłam zauważać, że z mieszkania ojca znikają kosztowności"

Tata zmarł pięć lat temu. Mój mąż i ja zorganizowaliśmy stypę i wszystko inne, ponieważ wszyscy krewni byli na wakacjach i podróżach. Babcie, bracia, moja mama i siostra ojca zebrali się na pogrzebie. Ciocia Nina zbierała koperty od krewnych, którzy przyjechali jako wsparcie.

Później okazało się, że na koncie ojca są jakieś oszczędności...
Wszystkie pieniądze były na karcie bankowej. A tata zawsze zapisywał hasła w zeszycie, żeby nie zapomnieć. Więc każdy mógł wypłacić pieniądze. I wtedy ciocia uznała, że ​​będzie pewniej, jeśli będzie miała te oszczędności. Stwierdziła, że wyda je na pomnik.

Nie planowałam iść na zakupy za pieniądze taty, ale chciałabym je wpłacić na kaucję, aby w przyszłości uzupełniały wkład przy zakupie mieszkania. Od tego czasu wraz z mężem wynajmowaliśmy dom. Ale z jakiegoś powodu wszyscy krewni zdecydowali, że chcę schować do kieszeni to, co do mnie nie należy. Oddałam więc wszystko siostrze taty na wypadek, gdyby babcia potrzebowała pomocy.

Z czasem zaczęłam zauważać, że z mieszkania ojca znikają kosztowności, narzędzia, a nawet pościel. W tym mieszkaniu nadal mieszka moja babcia, więc ciocia Nina często ją odwiedza, ma klucze.

Minęło 5 lat od śmierci mojego taty. I nikt jeszcze pomnika nie postawił. Gdzie się podziały pieniądze, które zabrała ciocia Nina, nikt nie wie. Nadal szkoda, jak można było okłamywać wszystkich i nawet nie postawić nagrobka? Odziedziczyłam mieszkanie po ojcu. To jest prawnie moje. Ciocia Nina nie mogła wziąć mieszkania. Od tamtej pory ze mną nie rozmawia.