O poranku zachwycała wszystkich zapachem świeżych wypieków, a najbliżsi sąsiedzi z łatwością mogli do niej podejść i skorzystać z możliwości spróbowania tego samego wypieku. Ale Nadia nie spodziewała się, że nie będzie miała dużo czasu, by zadowolić swoich sąsiadów. Niestety zamknięty ośrodek opiekuńczy szybko zablokował jej swobodę działania.
Wszyscy w wejściu wiedzieli, że Nadia, choć mieszkała sama, często nawiedzana była przez synową. Syn babci już dawno odszedł do innego świata, a synowa wciąż kręciła się obok staruszki. Wszyscy wiedzieli, dlaczego Lena ciągle przychodzi. Nie dbała o seniorkę, ale bardzo chciała mieć mieszkanie. Serdeczna staruszka zarejestrowała nieruchomość na synową, bardzo jej wierzyła. I nie było nikogo innego przy niej.
Pewnego dnia Ela, sąsiadka staruszki, usłyszała za ścianą dziwne dźwięki. Najwyraźniej był aktywny remont. To było dziwne, bo Ela doskonale wiedziała, że Nadia nie ma pieniędzy na żadne naprawy. Ela wahała się przez kilka dni i nie mogła się zdecydować, ale mimo to zapukała do drzwi sąsiadki.
Otworzył jej nieznajomy mężczyzna w kombinezonie budowlanym
Marszcząc brwi, zapytał, kim jest Ela i czego chce. Zdążyła tylko powiedzieć, że jest sąsiadką, gdy usłyszała głos Leny z głębi mieszkania. Chciała dowiedzieć się, dlaczego nie ma Nadii, gdzie się podziała i co się tu w ogóle dzieje.
Okazało się, że Lena wymyśliła sobie, że wywiezie Nadię do domu opieki pod pozorem problemów z głową - zaczęła słyszeć głosy, więc musiałam umieścić ją w ośrodku - wyjaśniła sąsiadce od niechcenia i zatrzasnęła drzwi. Gdy Nadia nagle obudziła się w obcym miejscu, kompletnie zagubiona i przerażona zdała sobie sprawę, że jest w pokoju jakiegoś szpitala. Zaczęła krzyczeć i wzywać pomocy. Pielęgniarka wbiegła do wnętrza i ujrzała przerażoną staruszką. - Już leki przestały działać?
Znowu słyszysz głosy Nadia? - zapytała zdyszana
Zanim seniorka zdołała wyjaśnić, jaka jest prawda, lekarze przejrzeli badania krwi kobiety i odkryli, że seniorce podano środki, po których była słaba i bardzo senna. Po szeregu badań, odwieziono ją do domu, pod którym policja przeprowadzała już akcję aresztowania Leny wraz z jej konkubentem. Usłyszała zarzuty, które się jej nawet nie śniły... Sąsiedzi odzyskali ukochaną Nadię dopiero po kilku dniach, gdy wspólnymi siłami zdołali doprowadzić jej mieszkanie do stanu używalności.