Kiedy pojawili się na horyzoncie, nowa sąsiadka była już w ósmym miesiącu ciąży. Szybko skończyli remont swojej kawalerki, aby być gotowymi na dzień X.
- Moi rodzice wyrzucili nas z domu, byli przeciwni ślubowi. Kiedy mama Bogdana zobaczyła mój brzuch, od razu wskazała na drzwi — poskarżyła mi się.
Wszyscy jej współczuliśmy. W nowym domu mieszkali głównie młodzi ludzie, taka przyjazna społeczność nigdy nie zostawiała sąsiadów w kłopotach. I wszyscy byli tacy czujni i współczujący.
Niektórzy pomagali z naczyniami, inni z rzeczami dla dzieci. Jak to mówią, od jednej nitki do drugiej. Mężczyźni zajmowali się naprawami, a my, kobiecy kolektyw, sprzątałyśmy dom młodej rodziny.
Po tym, jak Karina urodziła dziecko, zaczęło się prawdziwe piekło. Miałyśmy założony czat na Telegramie, więc nowa sąsiadka pisała tam cały czas:
- Przestań wiercić, moje dziecko śpi. Jeśli nie posłuchasz, zadzwonię na policję.
Ci, którzy kupują mieszkanie w nowym budynku, powinni być przygotowani na ciągłe naprawy. Oczywiście wielu mieszkańców próbowało pokojowo wynegocjować godzinę ciszy, ale noworodek śpi 24 godziny na dobę, ludzie nie będą z tego powodu mieszkać na ulicy.
- Zadzwoniłam na policję — podejrzani robotnicy weszli do mieszkania nr 18. Upomniałam ich, ale spojrzeli na mnie ostro. Pewnie chcieli się nade mną znęcać. Uważajcie na nich! - kolejna wiadomość od naszej bohaterki.
Ludzie zaczęli opuszczać czat, żeby nie czytać tych bzdur o systemie alarmowym, o głośnej spłuczce w toalecie, o rzuconym groszu na klatce schodowej.
Tylko ta para w nim pisała, inni reagowali adekwatnie do każdego drobiazgu. Policja odwiedzała nas bardzo często, znali już Karinę z widzenia. Wzywała ich nawet wtedy, gdy ktoś głośno trzasnął drzwiami albo włączył w nocy telewizor. Po roku przestali przychodzić do naszego domu.
Wtedy sąsiadka znowu zaszła w ciążę, a zabawa zapowiadała się podwójnie. Pewnego dnia Teresa, sąsiadka z dołu, przyszła do mnie i zaszokowała mnie nowiną:
"Wyobraź sobie, okazuje się, że mama Bogdana jest moją koleżanką. Nikt ich nie wyrzucił. Zamieszkali u nich po ślubie, a potem Karina dowiedziała się, że jest w ciąży. Jej mama i siostra mieszkały same w kawalerce, a teściowie w dwupokojowym z pięcioma osobami, bo to oni dawali schronienie młodej rodzinie.
Kiedy zaszła w ciążę, zaczęła domagać się opuszczenia przestrzeni życiowej, oddania im dwupokojowego mieszkania. Oczywiście nikt nie chciał się zgodzić na takie warunki.
Twoje talenty są związane z datą urodzenia. Sprawdź swoje umiejętności
Tancerz powinien mieć nienaganną sylwetkę, prawda? Ten mężczyzna kompletnie temu przeczy, a mimo to jest znakomity w tym, co robi
Życie kultowej francuskiej aktorki jest pełne trudnych chwil i wielu tajemnic. Do dziś uchodzi za królową kina
Takie nieestetyczne plamki ma na ustach wielu z nas. W ten prosty sposób można sobie z nimi poradzić i pozbyć się na zawsze
Ich rodzice byli zmęczeni ciągłymi kłótniami i dali im pieniądze na pierwszą ratę kredytu hipotecznego, dlatego tak szybko zrobili remont.
Ostatnio Bogdan przyszedł do mamy i zaczął ją przekonywać, że powinni zamienić się mieszkaniami, bo przy dwójce dzieci nie wystarcza im kawalerka.
Jak ci się podobają takie aroganckie podania? Rodzice nie wzięli żadnego pokwitowania od dzieci, a teraz Bogdan przypomniał sobie, że jest właścicielem ¼ mieszkania rodziców.
Więc albo się zamień, albo daj mi pieniądze. Powiedział matce ogromną sumę — jak za połowę mieszkania".
Oczywiście mama nie zgodziła się na takie warunki.
Wkrótce Karina urodziła córkę. Znowu zaczęły się skargi na policję i ciągłe wyrzuty. Potem urodziło im się trzecie i czwarte dziecko.
Wszystkie mamy na placu zabaw muszą wysłuchiwać jej tragicznych opowieści o tym, jak teściowa wyrzuciła ją z brzuchem na ulicę. Słuchają jej, współczują jej, ale zdają sobie sprawę, że to kłamstwo.
Wczoraj wracałam ze sklepu i spotkałam Teresę.
"Nasza szalona sąsiadka jest w piątej ciąży. Zapytałam ją, czy to przypadek, a ona powiedziała, że to zaplanowali. I w ogóle zamierza rodzić dzieci dalej, dopóki nie obudzi się sumienie teściowej.
Jest zdeterminowana, żeby wszystkich wycisnąć i planuje dostać mieszkanie od państwa" - mówi Teresa.
"A matka Bogdana coś ci powiedziała? - zapytałam.
"Planuje przeprowadzkę, bo synowa napisała nawet skargę do szefa. Ma już tak dość tej nerwowości, że zgadza się na wszystko"
Biedni sąsiedzi w mieszkaniu komunalnym, niedługo będą spuszczać wodę w toalecie, pytając, czy dziecko Kariny śpi. Gdyby istniało prawo, które nie pozwalałoby rozmnażać się takim głupim dziewczynom, żyłoby się o wiele łatwiej. Przynajmniej w naszym domu będzie teraz spokój, przywitamy nową sąsiadkę bochenkiem.