Nie ma z nimi chwili spokoju. Biegają, skaczą, krzyczą, krzywdzą inne dzieci. Kobieta nie ma czasu ich rozdzielić, przeprosić rodziców obrażonych dzieci. Nie można z nimi spokojnie posiedzieć na ławce podczas spaceru. Cały czas trzeba gdzieś biec.

A to nie jest łatwe dla otyłej kobiety. W dodatku utyka na jedną nogę. Troskliwe matki widząc ją i chłopców z daleka próbują szybko zabrać swoje dzieci z placu zabaw. Chłopcy z przyspieszeniem wcinają się w tłum niezdecydowanych dzieci.

Babci udaje się tylko krzyknąć, żeby oni tam nie szli, nie wtrącali się i czekali na nią. Ale oni jej nie słuchają.

Nawet najbardziej cierpliwi rodzice nie wytrzymują i opuszczają plac zabaw. W końcu zostaje tylko jedna kobieta, mniej więcej w tym samym wieku, z cichą wnuczką Aneczką. 

Jej córka i zięć pracują, muszą spłacać kredyt hipoteczny. Nie ma nikogo, kto mógłby zająć się dziećmi.

Próbowali zatrudnić nianię, ale żądają bardzo dużej sumy za dwójkę dzieci, więc nie mogą sobie na to pozwolić. Udało im się znaleźć jedną kobietę za rozsądną opłatą, ale nie wytrzymała z tymi potworkami dłużej niż dwa tygodnie.

Sytuacja z przedszkolami nie jest jasna. Kobiety nie interesowało, czy one działają, czy nie. Tylko że są mało przydatne. Chłopcy nie mogą iść do przedszkola, bo chorują. Jeden zaczyna, potem drugi łapie.

Nie mają czasu wyzdrowieć, a potem wszystko zaczyna się od nowa. Kiedy są chorzy, opiekuje się nimi babcia. Po chwili siedzenia znowu uciekają.

Od strony huśtawki rozległ się przenikliwy, wojowniczy krzyk jednego z wnuków. Najwyraźniej walczy o prawo do huśtawki. Musi ponownie zebrać wszystkich razem.

Przypomina sobie, jakie miała wczoraj szczęście. Jakiś tata był ze swoim dzieckiem. Zobaczył śmiałków i zabrał ich na podwórkowy mecz piłki nożnej. Przynajmniej kobieta miała przerwę.

Rozmowa z córką już była. Ale ona nawet nie wysłuchała do końca. Powiedziała, że nie może zabrać ich do pracy. I nie może też nie pracować. Więc regularnie rano podrzuca dzieci do babci.

Dzwoni do drzwi, wpycha je do mieszkania i wychodzi. Nie można zablokować drzwi. Babcia raz tak próbowała. Matka zostawiła dzieci przed drzwiami, zadzwoniła dzwonkiem i odjechała windą.

Oliwia musiała je odebrać. Cóż, nie zadzwoni przecież na policję ani do sierocińca. Żal jej było tych dzieci.

Popularne wiadomości teraz

Z życia wzięte: "Jeśli dzieci nie chcą mi pomóc, sama zadbam o swoją starość"

"Musisz mi wszystko przekazać", krzyknął syn

Mama mojego męża wyszła za mąż i zostawiła nam swoje mieszkanie. Po miesiącu mieszkania zdałam sobie sprawę, że jest to dla mnie bardzo trudne

Zaskakujący odcinek ,,Kuchennych Rewolucji". Gessler miała znacznie więcej pracy, niż zwykle

Pokaż więcej