Niedaleko naszego domu jest duże wzgórze, na którym wieczorem zbierają się wszyscy mieszkańcy i ich dzieci. Od razu zauważyłem jedną rodzinę z dzieckiem.

Ojciec zjeżdżał z nim na sankach, a matka klaskała w dłonie, zabawiając rozkapryszonego chłopca. Nasz syn podbiegł do nich — chciał poznać swojego starszego kolegę. I wtedy do chłopca podeszła babcia, a mama chłopca krzyknęła:

"Mamo, co tak długo? Spóźniliśmy się! Trzymaj się Igor, zaraz wrócimy!". Rodzice otrząsnęli się ze śniegu i przekazali linę z sanek babci. "Nie jadę z babcią! Mamo, zabierzcie mnie ze sobą!"- chłopiec zaczął płakać.

"Igorku, musimy wyjechać w interesach. Niedługo wrócimy. A ty zostań z babcią. Tam czeka na ciebie kolega!" - uspokajała go mama. "Pójdziemy do sklepu. Chcesz Kinderka?" - Babcia uśmiechnęła się.

"Kiedy przyjdzie twoja emerytura, wtedy porozmawiamy! Po co chodzić na zakupy bez pieniędzy? - chłopiec się wymądrzał. "Twoja mama zostawiła mi trochę pieniędzy. Jak dostanę emeryturę, to pójdziemy do sklepu z zabawkami, tak jak obiecałam"- zaczęła kusić chłopca babcia.

"Nie chcę twojego Kinderka! Chcę być z mamą! Zostanę z tobą, kiedy dostaniesz emeryturę!"

Najgorsze jest to, że rodzice w żaden sposób nie zareagowali na ten spektakl. 7-letni chłopiec otwarcie niegrzecznie odnosi się do starszej kobiety, a oni milczą. Ojciec chłopca nie odezwał się ani słowem.

Kiedy rodzice poszli, chłopiec upadł na śnieg i zaczął histeryzować: "Obiecałaś, że pójdziemy do McDonalda. Nie chcę zostawać z nudną babcią, ona nawet nie może biegać."

"Patrz, jak biegnę!" - starsza pani próbowała przyspieszyć z sankami, ale jej się nie udało. Igor nawet nie spojrzał w jej kierunku — krzyczał i tupał nogami.

Nasz syn patrzył na to wszystko z otwartymi ustami, a potem zapytał żonę: "Mamo, czy można się tak kłócić z babcią? Czy ona jest złą osobą?".

Zaśmialiśmy się. Rzecz w tym, że dla naszego syna dzień z babcią to święto, bo rzadko się widują. Gdyby był Igorem, skakałby ze szczęścia, więc zachowanie jego kolegi było dla niego wyraźnie niezrozumiałe.