- Moja synowa chciała go wychować według nowych zasad. Niczego synowi nie zabraniała, nie karciła go, a nawet nie beształa.

Na początku byłam zła, że mi go nie dawała pod opiekę, ale teraz jestem przekonana, że tak było najlepiej. Nie poradziłabym sobie z nim.

Jest arogancki, rozpieszczony, przerywa dorosłym, odpyskowuje, domaga się uwagi. Jeśli coś nie jest po jego myśli, krzyczy i płacze, a ma dopiero sześć lat. Jak mam sobie z nim teraz radzić?

Około miesiąca temu syn Kariny nadal mieszkał ze swoją rodziną — żoną Roksaną i 6-letnim synem Krzysiem. Żyją i mają się dobrze, po prostu przestali być rodziną.

Mariusz nie mógł znieść życia w takim środowisku i opuścił rodzinę. Wynajmuje mieszkanie i planuje rozwód. Nie odbiera telefonów od Roksany, a ona dzwoni także do jego matki.

- Co mogę zrobić? - lamentuje Karina. - Powiedziałam jej, żeby załatwili to sami, beze mnie.

Roksana nigdy nie poszła do pracy po urlopie macierzyńskim. Wolała zostać w domu. Jej syn był bardzo chory, więc nie wysyłała go do przedszkola. Potem chłopiec nabrał sił, wyzdrowiał, a matka dmuchała na zimne.

Chroniła go i pilnowała, aby nigdy się czymś nie zaraził. O przedszkolu kobieta nie chce nic słyszeć. Powiedziała, że takie są zalecenia lekarzy. 

Karina myślała, że wnuka oddadzą do szkoły, a synowa pójdzie do pracy. Ma już prawie 6 lat i umie czytać. Dlaczego miałby zostać w domu? Tylko synowa powiedziała, że jej syn nie jest gotowy — niech dzieciństwo trwa.

- Co można jej powiedzieć? Zajęła się synem, mały umie pisać i czytać. Ale z wychowaniem jest problem. On jest nie do zniesienia! Potrafi bez pytania wsadzić łapy do jej torebki, do kieszeni, żeby sprawdzić, gdzie są prezenty, a jego matka tylko się uśmiecha.

Próbowałam go powstrzymać, ale mi zabroniono. Znudziło mi się walenie głową w mur i opuściłam ręce. Niech sami zdecydują.

- Więc co spowodowało rozwód?

- Złożyło się na to wiele rzeczy, w skrócie, podczas śniadania mój syn dostał telefon z pracy. Roksany nie było w kuchni, a syn położył laptopa na stole, rozmawiając na Skype.

Krzyś zaczął marudzić, krzyczeć, machać rękami, jego ojciec zasugerował mu, że nadszedł czas, aby się uspokoić, ale dziecko nie było przyzwyczajone do posłuszeństwa.

Skończyło się na wylaniu herbaty na klawiaturę. Kilka plików roboczych zniknęło. Laptop wyłączył się, zaiskrzyło. Syn nie mógł tego znieść, i bardzo mocno nakrzyczał na syna.

Krzyś nie był do tego przyzwyczajony, bo nikt nigdy nie tknął go palcem ani nawet na niego nie krzyknął. Był cicho przez kilka sekund, a potem krzyknął!

Roksana przyleciała, zaczęła bronić syna, zaatakowała męża na oczach chłopca. Oczywiście mój syn nie tolerował czegoś takiego i wyszedł z domu ze swoimi rzeczami.

Z żoną nie chce się kontaktować. Roksana sobie teraz nie radzi. Dzwoni do teściowej i pyta, jak powinna żyć.

- To niech wystąpi o alimenty, wszystko zgodnie z prawem. - odpowiedział mąż. Nie chce się z nimi widywać i komunikować.

- Synowa sama na to wszystko zapracowała. - mówi Karina. - Nie trzeba było rozpieszczać dziecka. Trzeba było myśleć głową.

Być może Mariusz ma rację — jego żona zbłądziła.

Powinienem był od początku postawić żonę i dziecko do pionu. Co jest takiego trudnego w uświadomieniu sobie, że tatuś jest zajęty, trzeba się zamknąć na kilka minut? W końcu dostał to, na co zasłużył. Ale żona nie powinna była się wtrącać, skoro tatuś go ukarał.