Teraz z ich powodu całkowicie straciłam zaufanie do moich bliskich, więc ta myśl bardzo mnie smuci.

Miałam szczęśliwe życie, ale trwało to tylko siedem lat, a potem wszystko się rozpadło w jednej chwili, kiedy wróciłam do domu i zastałam moją najlepszą przyjaciółkę z moim małżonkiem.

Osobą, której ufałam najbardziej, był mój małżonek, a on mnie zdradził. Mieliśmy nawet wspólne dziecko i ufałam też mojej najlepszej przyjaciółce, która powiedziała mi przede wszystkim, że cieszy się, bo znalazłam kochającego męża.

Okazało się, że on wcale mnie nie kocha, zdradzał mnie z moją najlepszą przyjaciółką i ukrywał ten związek przez dwa lata.

Opowiedziała mi o tym kobieta, która mieszkała obok i powiedziała, że od dłuższego czasu moja przyjaciółka przychodziła do mnie do domu, a robiła to zaledwie dwadzieścia minut po tym, jak wyszłam z mieszkania.

Pewnego dnia postanowiłam wrócić do domu po dniu pracy dwie godziny wcześniej i przyłapałam ich razem w moim domu. Natychmiast złożyłam pozew o rozwód, ponieważ nie mogłam dłużej żyć z mężczyzną, który mnie zdradzał.

Mój mąż wprowadził się zaledwie tydzień później do domu mojej byłej najlepszej przyjaciółki, ale nie płacił nawet alimentów na moją córkę i musiałam utrzymywać ją całkowicie na własny koszt.

Moja córka nie widywała ojca zbyt często, więc gdy tylko skończyła dwadzieścia lat, znalazła sobie małżonka i wyszła za niego za mąż. Nie lubiłam zbytnio jej wybranka, ale postanowiłam pozwolić jej zdecydować, kogo chce poślubić. Bardziej zależało mi na tym, by ten zięć nie zranił mojej córki i nie traktował jej tak podle, jak mój mąż traktował mnie.

Minęło sporo czasu i zupełnie zapomniałam o moim byłym małżonku, ale nagle zadzwonił do drzwi. Okazało się, że mój były mąż nie dogaduje się ze swoją kochanką tak dobrze jak ze mną i chce wrócić do rodziny.

Byłam bardzo zdenerwowana, że nawet nie zapytał, jak się miewa nasza córka, ale on ciągle martwi się o syna, którego urodziła mu była dziewczyna, może nawet nie jest jego.

Po prostu wszedł do mojego mieszkania i nie był nawet zainteresowany tym, co robiłam przez cały ten czas ani tym, jak znalazłam siłę, by znaleźć drugą pracę, by utrzymać siebie i dziecko.

Nadal był bardzo bezczelny i w zasadzie nie dziwię się, że przez cały ten czas nigdy się nie zmienił, a jego temperament pozostał dokładnie taki sam jak wcześniej.

To nie moja wina, że była przyjaciółka wyrzuciła go z domu, więc ja też po cichu wywaliłam go za drzwi, bo nie mam zamiaru dłużej z nim mieszkać. Nie można wybaczyć zdrajcy. To będzie nauczka dla nich obojga — nie można budować własnego szczęścia na cudzym nieszczęściu.