Z moim przyszłym mężem spotkałam się zupełnie przypadkowo, tego dnia wracałam z pracy do domu i jechałam tramwajem. Sylwester ustąpił mi miejsca, byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ byłam bardzo zmęczona, najpierw na uczelni, a potem w pracy, w tym czasie pracowałam jako asystentka kierownika w małej, ale przytulnej kawiarni.

Podróż była długa, a ja rozmawiałam z tym szarmanckim i taktownym młodym człowiekiem. Wysiadłam na swoim przystanku, Sylwek, ku mojemu zdziwieniu, również wysiadł ze mną (jak się później okazało, wyszedł, aby odprowadzić mnie do domu i dowiedzieć się, gdzie mieszkam, sam mieszkał cztery przystanki dalej ode mnie), poprosił mnie o pozwolenie na odprowadzenie mnie do domu, zgodziłam się i od tego momentu zaczęliśmy bliskie relacje.

Nasz romans był jak z bajki, Sylwek okazał się nie tylko przystojnym, ale także inteligentnym, erudycyjnym, wszechstronnym i hojnym młodym człowiekiem.

Nasz związek był szybki i oszałamiający, już w trzecim tygodniu naszej znajomości zorganizowaliśmy wspólną kolację dla naszych rodziców.

Niemal natychmiast po naszej znajomości ukochany zabrał mnie na spotkanie ze swoimi rodzicami. Pierwsze spotkanie zakończyło się sukcesem. Polubiliśmy się.

Jeśli chodzi o moich rodziców, oni również polubili mojego przyszłego męża. Nasi rodzice zaczęli się ze sobą ściśle komunikować, można nawet powiedzieć, że stali się dobrymi przyjaciółmi.

Przed naszym ślubem Sylwek pracował w dużej korporacji, która zajmowała się budownictwem i turystyką. Nie angażowałam się w jego sprawy, wystarczyło, że przyniósł do domu dobre pieniądze i niczego sobie nie odmawialiśmy.

Mogliśmy spotkać się niespodziewanie i pojechać na wakacje lub kupić coś drogiego, na przykład telewizor z szerokim ekranem i tak dalej.

Pobraliśmy się około 5 miesięcy później. Wszystko było dobrze, można powiedzieć po prostu świetnie, żyliśmy w przyjaźni, nigdy się nie kłóciliśmy, nasza rodzina była w harmonii i dobrobycie finansowym.

Rok później, jak to się mówi w naszej rodzinie, coś poszło nie tak. Mój mąż zaczął bardzo często brać zwolnienia lekarskie, nie z powodu złego stanu zdrowia, ale po prostu z powodu własnego lenistwa. Firma, w której pracował, nie tolerowała długo jego luźnego podejścia do obowiązków zawodowych i wskazano mu drzwi.

Na początku brak pracy nie wpłynął na nasz rodzinny budżet, mieliśmy solidne oszczędności, że tak powiem swego rodzaju poduszkę bezpieczeństwa. Ale po czterech miesiącach brak pieniędzy dotknął i to bardzo mocno, nie było nas stać na drogie wakacje za granicą, zaczęliśmy nawet oszczędzać na jedzeniu. Chodziłam do supermarketu i wybierałem tańsze towary, często przecenione, wątpliwej jakości.

Zaczęłam "nagabywać" męża o znalezienie nowej pracy. Doskonale rozumiał, że trzeba czegoś szukać i zaczął wysyłać swoje CV do różnego rodzaju firm o profilu, w którym kiedyś pracował, ale żadna z firm nie wezwała go na rozmowę kwalifikacyjną, jak później powiedział mu znajomy, który zajmuje się rekrutacją, został wpisany na czarną listę z powodu swojego lekceważącego stosunku do pracy.

Mąż skończył jako zwykły ochroniarz w lokalnym supermarkecie. Oczywiście wynagrodzenie nie było porównywalne z jego poprzednią pensją, a on przyzwyczaił się do życia "na wysokich obrotach". Zaczął pożyczać pieniądze, często nie spłacając ich, a wszyscy jego przyjaciele i znajomi przestali już mu pożyczać.

Jakieś dwa tygodnie temu, miałam 35. urodziny. Od samego rana winszowali mi przyjaciele, znajomi i oczywiście krewni. Mój mąż był tego dnia na zmianie, a kiedy przyjechał, naprawdę mnie zaskoczył.

Miał w rękach wspaniały bukiet szkarłatnych róż, złożył mi życzenia i podarował mi drogi złoty pierścionek z solidnym diamentem, o którym marzyłam od dawna.

Byłam szczęśliwa, nie z powodu prezentu, ale bardziej z faktu, że mój mąż znów ma przyzwoitą pracę, a my, w naszym życiu, wszystko znów będzie dobrze i będzie jak dawniej.

Zadzwoniła ostatnio mama i zapytała, czy mój mąż nie chce spłacić długu w znacznej wysokości. Wtedy w końcu zaczęło do mnie docierać, że żadnej nowej dobrej pracy mój mąż nie ma i dalej chodzi i błaga wszystkich o pożyczenie pieniędzy, a oddać ich nie chce, bo nie może. Posunął się nawet do tego, że pożyczył pieniądze od moich rodziców, żeby zrobić mi niespodziankę!