Aby mogła studiować, musiałam zatrudnić dla niej dobrych korepetytorów. Ale dobre jest to, że przynajmniej nie poszło to na marne. Mam jeszcze jedną córkę. Jest w pierwszej klasie.

Mam moją starszą córkę Alinę z moim mężem, z którym rozwiodłam się, gdy Alina miała zaledwie dwa lata. Mój były mąż zawsze płacił bardzo niskie alimenty na Alinę.

Ale ojciec mojej młodszej córki Lusi w ogóle się ze mną nie ożenił. Po prostu uciekł, gdy dowiedział się, że jestem w ciąży. 

Oczywiście bardzo trudno było mi samotnie wychowywać dwie córki. Pracowałam bardzo ciężko i byłam bardzo szczęśliwa, gdy Alina mogła pójść na studia.

Gdy tylko Alina skończyła 18 lat, jej ojciec natychmiast przestał płacić alimenty. Byłam bardzo urażona: czy on nie zdaje sobie sprawy, że nasza córka musi stanąć na nogi? A my potrzebujemy na to wszystko pieniędzy!

I wtedy przez przypadek dowiedziałam się prawdy. Przez całe dwa lata ojciec Aliny dawał jej pieniądze. I to bardzo dużo.

Dowiedziałam się o tym całkiem przypadkiem, kiedy musiałam ubiegać się o zasiłek jako rodzina o niskich dochodach. Musiałam zdobyć zaświadczenie o pieniądzach na karcie dla pełnoletnich członków rodziny, czyli dla siebie i mojej córki Aliny.

Oczywiście wysłałam jej trochę pieniędzy na tę kartę — na kieszonkowe. A potem spojrzałam na wyciąg bankowy i byłam po prostu zszokowana. Okazało się, że mój mąż co miesiąc przelewał Alinie dwa i pół tysiąca złotych!

Byłam w szoku, kiedy się o tym dowiedziałam! Oczywiście nic o tym nie wiedziałam. Kiedy zapytałam o to Alinę, przyznała mi się, że ojciec dawał jej pieniądze.

- Ale kazał mi o tym nie mówić! Tata powiedział, że jeśli dam ci choć trochę pieniędzy, przestanie mi je dawać. Powiedział, że nie będzie wspierał Lusi i ciebie.

Alina spokojnie wzięła pieniądze i nic mi nie powiedziała. Pieniądze przeznaczyła na ładne ubrania, paznokcie i włosy. I nie powiedziała mi prawdy. Powiedziała mi, że jej przyjaciele ją szkolili i sama to sobie zrobiła, czy uszyła.

Nie znam się na drogich ciuchach, więc Alina mnie oszukała: zaniżyła ceny. Ogólnie rzecz biorąc, zrobiła mi wodę z mózgu.

Widziała, jak mi jest ciężko, jak ciężko pracuję, żeby utrzymać ją i jej siostrę. Widziała też, jak trudno było mi płacić za jej korepetytorów.

Żyłyśmy tak skromnie, oszczędzając na wszystkim, a Alina miała wtedy pieniądze i nie powiedziała mi o tym ani słowa. Lusia i ja jadłyśmy makaron, a Alina szła do pizzerii i wydawała na siebie dużą sumę pieniędzy.

Nie mogę tego wybaczyć mojej córce. Powiedziałam jej, żeby spakowała walizki i zamieszkała z ojcem.