- Przestań płakać! Niczego ci nie obiecywałem! Nie chcę ani ciebie, ani dziecka! - powiedział Roman. Odwrócił się i wyszedł. Długo siedziałam na ławce w parku i płakałam.

Romana poznałam, gdy skończyłam pierwszy rok technikum. Myślałam, że on naprawdę mnie kocha, ale on tylko się ze mną bawił. Zdecydowałam, że urodzę i oddam do sierocińca.

- Przykro mi, mój mały, bardzo cię kocham. Ale nie mam pieniędzy, żeby cię wychować. Muszę jeszcze studiować! - Powiedziałam mojemu nienarodzonemu dziecku i pogłaskałam się po brzuchu.

Miałam rodziców, ale oni w ogóle mnie nie chcieli znać.  W ogóle o mnie nie dbali. Dobrze, że nasza sąsiadka Kasia bardzo mi pomagała. Często mnie karmiła i znajdowała mi ubrania.

A kiedy nadszedł czas, urodziłam chłopca. Urodziłam go i po wypisie wróciłam do domu. Kiedy zbliżałam się do naszego domu, spotkałam ciocię Kasię. Zapytała mnie:

- Aneta, gdzie twoje dziecko? 

- Zostawiłam go w szpitalu. Nie mogę nic dać mojemu dziecku. Nie mam pracy i muszę się uczyć.

- Och, co ty zrobiłaś, głuptasie! Chodź do mnie! Wrócisz i zabierzesz syna. Zamieszkasz ze mną. Będę karmić twoje dziecko, a ty będziesz się uczyć. Będzie głodny i płaczliwy i nikt nawet się do niego nie zbliży! Naprawdę chcesz, żeby był tak nieszczęśliwy jak ty? Wychowamy go razem!

Rozpłakałam się i przytuliłam ciocię Kasię. Myślałam, że nikt mnie nie potrzebuje. Wróciłam do szpitala położniczego i odebrałam Nikosia. Dzięki cioci Kasi wychowałam syna. Skończyłam studia i dostałam normalną pracę.

Minęło wiele lat. Mój syn dorósł, skończył studia, ożenił się. Oczywiście w tym czasie ciocia Kasia już odeszła.

Mój syn, synowa i ja często chodzimy na jej grób, przynosimy kwiaty i rozmawiamy z tą wspaniałą kobietą, która uratowała mnie i mojego syna.