Cały czas pomagam teściowej: przynoszę jej zakupy i zawożę, gdzie chce. Ona i mój mąż uzgodnili również, że matka da mieszkanie każdemu z braci. Sporządziła testament, o którym wszyscy milczeli.

W rezultacie młodszy brat mieszka teraz w mieszkaniu, które otrzyma na mocy testamentu, a jego matka nadal mieszka w mieszkaniu, które powinno przypaść mojemu mężowi. Musieliśmy kupić własne mieszkanie, za które nadal spłacam kredyt hipoteczny.

Strata męża była zaskoczeniem. Nie pozostawił testamentu. Teściowa odmówiła przyjęcia spadku, bo był kredyt hipoteczny. Niedawno dowiedziałam się, że przekazała mieszkanie najmłodszemu synowi. Teraz dostał dwa mieszkania naraz. Jak to możliwe?

Ona ma dwie wnuczki! Będzie miała dwa mieszkania, a moja córka nic nie dostanie od babci. Brat mojego męża rzadko odwiedza swoją mamę, w żaden sposób jej nie pomaga. Teraz jestem na nią tak obrażona, że nie chcę jej więcej odwiedzać.

Po mojej kilkudniowej nieobecności teściowa sama zadzwoniła i zapytała, dlaczego już jej nie odwiedzam. Nie byłam gotowa, a ona była:

- Naprawdę postanowiłaś nie przychodzić z powodu mieszkania? Nie sądziłam, że taka jesteś. Znalazłaś sobie faceta. On nie mieszka na ulicy, prawda? Po co ci mieszkanie? Masz już dość! Skoro masz już chłopaka, jesteś teraz w czyjejś rodzinie. Więc jaki możesz mieć z tym problem?

Byłam w takim szoku, że nic nie odpowiedziałam. W końcu teściowa skończyła swój dialog, a ja słuchałam i w milczeniu wyłączyłam telefon. Cóż mogę powiedzieć?

Ale podziękowałam mojej "dobrodziejce" przez telefon, zrozumiała, że to była żona młodszego brata! Bacznie obserwują, jak żyję. Poznałam go zaledwie kilka tygodni temu, ale już zdecydowali się nas poślubić.

Staramy się dalej żyć spokojnie. Moja córka studiuje, a ja pracuję. Dziecko widziało babcię tylko raz w ciągu ostatniego miesiąca. Niedawno teściowa zadzwoniła i zaczęła mieć do mnie pretensje, że nie pozwalam jej kontaktować się z wnuczką.

Potem zaczęła mówić o swojej działce. Okazało się, że moja córka nie chce być z babcią latem, jak wcześniej. Nawet mi o tym nie powiedziała. Myślę, że po prostu dorosła i nie chce siedzieć z babcią przez całe lato.

Woziłam im tam zakupy i wspierałam ich wszystkich: teściową, córkę, drugą jej wnuczkę i różnych gości, którzy byli tam zapraszani. Zabierałam do domu dużo brudnych ubrań do prania.

Wiosną zawsze pomagałam przy remontach i sprzątaniu. Naprawialiśmy dach, kleiliśmy tapety, kopaliśmy studnię, stawialiśmy płot. Moja teściowa pamiętała o tym i była podekscytowana. Powiedziałam jej, że nie będę zmuszać mojej córki, jeśli taka będzie jej wola. Jednak teściowa powiedziała:

- Czy zapomniałaś, że wasz ojciec i mąż patrzy na was z nieba? Czy nie byłoby mu wstyd, że porzuciłaś jego samotną matkę?

Gdzie zniknął troskliwy brat z dwoma mieszkaniami? A może wstyd jest teraz wybiórczy? Byłaś dla mnie bliską osobą, ale twój czyn wobec wnuczki z mieszkaniem obiecanym mojemu mężowi był tak nieoczekiwany, że bardzo mnie to dotknęło.

- Postępuję zgodnie z prawem i sumieniem.

- W takim razie zrobimy to, co nakazuje nam sumienie. - Odpowiedziałam i wyłączyłam telefon.

Minęły trzy miesiące. Moja teściowa zadzwoniła do mnie i wezwała mnie do obskurnego biura, aby zarejestrować mieszkanie dla mojej córki. Ona sama zostanie w tym mieszkaniu do końca życia. Muszę zapłacić za notariusza i podatki.

Nie rozumiem, co się stało z moją teściową? Dlaczego zmieniła zdanie? Czy powinnam zgodzić się na jej propozycję?