Dali mi nową asystentkę, która jeszcze nie doszła do wprawy, więc muszę jej pomagać. Byłam tak wykończona, że ledwo czołgałam się do domu.

A tam jak zwykle — naczynia niepozmywane, kaszka przypalona na kuchence, napoje rozlane na stole, zabawki leżące dookoła, pielucha mojej córki na podłodze.

- Zastanawiam się. Czy twoja córka jest dzieckiem, czy ty nim jesteś?

- Ma prawie dwa lata. Jest mała.

- Oczywiście w takim przypadku kobieta jest zawsze zmęczona, a ty masz jeszcze czas na pracę!

Chodzi o to, że wysłałam męża na urlop macierzyński, siedzi z moją córką. Już prawie rok.

Na początku rodzina nie różniła się od reszty. Anna poszła na urlop macierzyński, urodziła i karmiła córkę, Karol poszedł do pracy, chociaż niewiele otrzymał. Mniej niż jego żona.

Potem zaczęła się kwarantanna, Karol został zwolniony, baliśmy się — czym opłacimy kredyt hipoteczny?

Kierownictwo powiedziało mu, żeby nie spodziewał się niczego dobrego w przyszłości. Musiałam więc iść do pracy, a Karol został w domu.

- Sprawdziłam sytuację z moimi przełożonymi. Zatwierdzili moją rezygnację z urlopu macierzyńskiego, zamierzali sami mnie wezwać, miałam wystarczająco dużo pracy.

Anna nie dostała nawet własnego stanowiska, ale kierownicze. Otworzyli nowy oddział i rekrutowali sprawdzonych pracowników. Miała więc szczęście. Przedyskutowała wszystko z mężem, załatwiła formalności i wszystko się ułożyło.

- Na początku Karol był taki szczęśliwy! Chciał odpocząć od pracy. - mówi Anna.

- Uzgodniliśmy, że w wolnym czasie znajdzie sobie zajęcie jako freelancer. Mógłby tworzyć gry komputerowe.

Przyjął ten pomysł z entuzjazmem, ukończył nawet kurs, gdy jego córka spała w ciągu dnia. Szukał nawet pracy na pół etatu.

Rodzinę utrzymywała Anna. Ma dobrą pensję, kredyt hipoteczny może nawet zamknąć przed terminem. Jednak ciężko jej pracować. Musi wstawać wcześnie, wracać późno, zawsze być w kontakcie, poznawać swoich klientów osobiście.

Nawet w weekendy jest wzywana do rozwiązywania pilnych spraw. Dzwonią do niej o każdej porze dnia. Męża to irytuje

- Jesteś mamą! - zaczyna besztać żonę — a tak rzadko widujesz się z córką! Niedługo zacznie do mnie mówić mamo i będzie się ciebie bała.

Anna chce mu powiedzieć, że tak samo jest z jej ojcem, który niewiele poświęca jej czasu. Włącza kreskówki i to wszystko. Nie uczy się, nie pracuje, siedzi na forach internetowych. O freelancingu już zapomniał.

- Kilka miesięcy temu płakał, że córka nie pozwala mu nic robić w domu i zasugerował zatrudnienie niani. Na początku przyjęłam jego propozycję z przymrużeniem oka, a potem zrozumiałam, że inaczej się nie da.

Nie mogę nic zrobić, kiedy wracam do domu, a jestem zmęczona życiem w bałaganie. Musiałam zatrudnić asystentkę, która przychodzi i przynajmniej sprząta i gotuje. Jak inaczej mogłabym to zrobić?

Niedawno przyszła do mnie i poprosiła o podwyżkę. Okazało się, że mąż pracodawczyni dokłada jej ciągle roboty, bo szybciej bałagani i brudzi, niż ona zdoła ogarnąć.

Czasami Anna robi mężowi awanturę, po której mężczyzna potulnie zmywa naczynia, czy rozwiesza prania. Jednak, gdy pojawi się pomoc, ten przestaje sprzątać nawet po sobie.

Pod koniec lata cierpliwość Ani się wyczerpała i kazała mężowi iść do pracy. Jakiejkolwiek pracę. I zatrudnimy nianię dla naszej córki. Jak długo można siedzieć w domu? To i tak bez sensu w jego przypadku.

W rezultacie wciąż jest bezrobotny. Pytam go, o co chodzi, a on na to, że nie może chodzić z córką na rozmowy kwalifikacyjne.

Odpowiedziałam, że mam znajomą, która w takich przypadkach dzwoniła do agencji z prośbą o nianię na godziny. Obecnie mają takie usługi. Dlaczego by z nich nie skorzystać? Zgodził się, ale potem zmienił zdanie. Zostało po staremu...

Znajomi radzą, żeby Ania rozwiodła się z takim leniem. Tylko że wszystko sprowadza się do wspólnego kredytu hipotecznego.

Poza tym nie chce, żeby jej córka dorastała bez tatusia. Co to da? Nie będzie łatwiej. Trzeba spróbować coś wynegocjować. Jak zainspirować męża do działania? Czy po prostu przycisnąć jego sumienie?