W całym mieszkaniu była kasza manna, a mój wnuk czołgał się i rozrzucał ją jeszcze bardziej. Mój syn miał posprzątać, a synowa nie chce tego zrobić za niego. Zasugerowała, żebym założyła kapcie, żeby nie przykleiło mi się do stóp. Wyobrażasz sobie? - Anna westchnęła.

Synowa kobiety wychowuje rocznego synka, więc jest teraz na urlopie macierzyńskim. Nie jest fanką czystości, więc mieszkanie nigdy nie jest w idealnym porządku. Ale tym razem to był prawdziwy koszmar.

- Zdaję sobie sprawę, że w wynajmowanym mieszkaniu nie bardzo chce się zarządzać, ale jednak. Jeśli dziecko rozlało, weź mopa i wytrzyj. W czym problem? Po co czekać na męża? Rozsypał się słoik kaszy manny i całe mieszkanie brudne, bo kasza drobna. A ona spokojnie chodzi, roznosi na kapciach i milczy — mówi Anna.

To był koszmar w kuchni, bo to było epicentrum tego, co się tam działo. Dobrze, że przynajmniej słoik nie był szklany. Więc chodziliśmy po tym wszystkim i czekaliśmy, aż pracujący mąż będzie miał wolną chwilę.

- Zaproponowałam jej pomoc, gdyby to był problem. Odmówiła. Widzisz, to wina Gabrysia, więc to na nim spoczywa obowiązek naprawienia szkody. Nie opiekował się dzieckiem, więc musi to posprzątać. Ona nie chce tego zrobić dla zasady — mówi emerytka.

Rzecz w tym, że dzień wcześniej młody ojciec został sam z synem, bo Joanna poszła do lekarza. Umył i nakarmił syna i zajął się zmywaniem naczyń.

Kiedy jego syn był pochłonięty nową zabawką muzyczną, Gabriel postanowił sprawdzić, czy ma mail na swojej poczcie służbowej. Ważny partner biznesowy zamierzał wysłać mu jakieś dokumenty.

Rozproszył się tylko na sekundę, a małe dziecko wyjęło słoik z kaszą manną i otworzyło go. Oczywiście cała zawartość się wysypała. W tym momencie wróciła jego żona.

Joanna rozpłakała się. Jak można było zostawić dziecko bez opieki? A gdyby słoik był szklany? Co wtedy? Gabriel właśnie odebrał telefon z pracy, więc nie mógł posprzątać po synu. Obiecał, że zaraz wróci i zacznie sprzątać.

Wrócił z biura dopiero wieczorem i poszedł spać. Rano, oczywiście, znowu pędził do pracy, a kasza manna była rozrzucona po całym mieszkaniu. Jednak Joanna nawet nie pozwoliła teściowej zbliżyć się do miotły. Czekała, aż mąż spełni swoją obietnicę.

- A jeśli będzie zajęty przez tydzień? - Anna pyta swoją synową.

- Wtedy będziemy czekać. Już się przyzwyczaiłam.