Mojej teściowej bardzo nie podoba się to, że gotuję posiłki na kilka dni.
- Dlaczego mój syn musi jeść to samo przez kilka dni?! Nie możesz codziennie gotować świeżego jedzenia?
Rzecz w tym, że moja teściowa jest szefem kuchni i gotuje naprawdę dobrze. Ja nie przepadam za gotowaniem. Chcę, tylko żeby to było jadalne, szybkie i łatwe. I będę zadowolona.
W dni powszednie gotuję zwykłe jedzenie. A mój mąż gotuje coś pysznego i niezwykłego tylko w weekendy. Poświęca na to dużo czasu.
A potem muszę umyć górę naczyń, kuchenkę i wszystko dookoła, co mojemu mężowi udaje się rozmazać, podczas gdy on gotuje swoje kulinarne arcydzieła.
W dni powszednie jedliśmy najczęściej spotykane potrawy: barszcz, zupę jarzynową, ziemniaki, makaron, mięso. A w weekendy jedliśmy pyszne jedzenie przygotowane przez mojego męża.
Wracałam z pracy trochę wcześniej, więc gotowałam. Mąż był zadowolony ze wszystkiego. Ale moja teściowa, kiedy nas odwiedzała, zawsze mnie beształa, bo miałam już wszystko przygotowane i w lodówce.
- Czy tak trudno jest rozmrozić kurczaka rano, a wieczorem przyjść i ugotować wszystko na świeżo? Przecież to nie zajmuje aż tyle czasu! - moja teściowa ciągle mnie beszta.
W słowach, oczywiście, jest to bardzo łatwe do zrobienia. Ale ja po pracy jestem bardzo zmęczona i marzę tylko o tym, żeby się położyć i jak najszybciej odpocząć.
Mój mąż to rozumie i współczuje mi. I dlatego nie zmusza mnie do codziennego gotowania świeżego jedzenia. Ale moja teściowa nie chce mnie zrozumieć.
Niedawno urodziłam syna. Teraz jest mi jeszcze trudniej. Dziecko nie śpi dobrze w nocy. Ja też nie śpię dobrze. Czasami zdarza się, że w ogóle nie mam czasu na gotowanie.
Wtedy mój mąż musi gotować własne pierogi. A moja teściowa złości się, gdy znajduje w naszej lodówce wczorajszy makaron i kiełbasę.
- Mój syn już chyba ma zapalenie żołądka od takiego jedzenia! Tylko boi mi się do tego przyznać! - krzyczy teściowa.
Po co ona w ogóle przychodzi do naszego domu? Żeby mnie besztać i działać mi na nerwy?
Ostatnio dziecku zaczęły wychodzić zęby. Przez cały tydzień w ogóle nie spałam. A potem przyszła teściowa i zaczęła sprawdzać lodówkę.
- Ile dni jest już ta kasza gryczana? - zapytała teściowa, otwierając garnek i wąchając kaszę.
- Nie wiem! Twój syn ją ugotował.
- Oczywiście, że ugotował! Co jeszcze może zrobić mój syn, żeby nie umrzeć z głodu?! Pracuje cały dzień, żeby zapewnić ci utrzymanie! A kiedy wraca do domu, musi gotować! Jesteś w domu cały dzień! Nie możesz ugotować posiłku? Mój mąż nigdy nie ugotował żadnego posiłku! - beszta mnie teściowa.
Powiedziałam mężowi, że albo dopilnuje, żeby jego matka przychodziła do nas bardzo rzadko i nie robiła afer o jedzenie, albo w ogóle nie otworzę jej drzwi.
Boję się, że mogę powiedzieć teściowej za dużo i wtedy będziemy mieli z nią bardzo dużą kłótnię.
Mam nadzieję, że teściowa wysłucha syna i w końcu się uspokoi. W przeciwnym razie nie będę już odpowiedzialna za swoje słowa i czyny...