Raz miałam dość, kiedy odwiedziła nas po raz pierwszy od sześciu lat. Ostatnim razem matka mojego małżonka odwiedziła nas ze swoją siostrą. Teraz moja odpowiedź jest tylko negatywna.

- Możesz zabrać naszą córkę i pojechać z nią odwiedzić swoją matkę. Możesz wynająć matce hotel, nie powiem ani słowa przeciwko temu.

Jednak jego rodzicielka jest zdeterminowana, by do nas przyjechać i nie zamierza zatrzymywać się w hotelu, a tym bardziej nie chce gościć u siebie syna i wnuczki. Dlaczego tak nalega na przyjazd do naszego mieszkania?

Poznaliśmy się, gdy studiował w stolicy. Zanim się ze mną ożenił, wraz z przyjaciółmi wynajmował mieszkanie, a kiedy się pobraliśmy, wprowadził się do mnie.

Mieszkanie, w którym mieszkamy, zostało kupione przez moich rodziców około dziesięciu lat temu. Mieszkanie jest na moje nazwisko, więc jestem jego jedynym właścicielem.

Matka mojego małżonka nie jest biedną osobą i gdyby chciała, mogłaby pomóc synowi bez większego wysiłku kupić własne mieszkanie w stolicy.

Ale nie chce tego robić, ponieważ zawsze odnosi się do faktu, że po rozwodzie ogołocę jej synka.

Szwagierka natomiast, tańczy do melodii mamy, nawet fikcyjnie rozwiodła się z mężem, aby mama pomogła jej w zakupie mieszkania.

Siostra mojego męża mieszka we Wrocławiu i teraz jest na urlopie macierzyńskim, a jej były małżonek z powodzeniem spłaca ich kredyt hipoteczny i alimenty.

Z takiego stanu rzeczy teściowa jest w pełni zadowolona. Rodzicowi małżonka i nam zaproponowano fikcyjny rozwód już rok po ślubie, ale wtedy odpowiedziałam:

- Jeśli rozwiedziemy się teraz, to na zawsze. Jeśli złożymy pozew o rozwód, spakujesz swoje rzeczy tego samego dnia i od razu pójdziesz do swojego nowego kawalerskiego życia.

Dlatego opcja kupna mieszkania dla syna nie wypaliła. Nigdy nie byłam w domu teściowej. A po wszystkich jej machinacjach z przestrzenią mieszkalną nie miałam na to ochoty. A potem przyjechała do nas trzy lata później osobiście.

- Chciałam choć raz zobaczyć wnuczkę, bo ze zdjęcia nie jestem w stanie zrozumieć, jak ta dziewczyna wygląda.

Nie było dokąd pójść, więc się zgodziłam. Nikt nie raczył mnie poinformować, że matka mojego męża przywiozła ze sobą swoją młodszą siostrę. Myślę, że siostry postanowiły przeprowadzić rygorystyczne badanie podobieństwa.

Dlatego mama przywiozła ze sobą grupę wsparcia. Jednak nasza córeczka jest dokładną kopią swojego tatusia, nie ma co drążyć.

Przygotowałam pokój dla gości, rozłożyły tam swoje rzeczy, pobawiły się z wnuczką, dostały prezenty, a potem zaprosiliśmy je z mężem do stołu. Kiedy wszyscy usadowili się na swoich miejscach, zaczął się cyrk.

- Dlaczego nie upiekłaś ciasta? - Teściowa zapytała mnie surowym głosem.

- Dalej jesteś głodna? - odpowiedziałam. Upiekłam kurczaka w piekarniku, zrobiłam kotlety, przygotowałam trzy sałatki, zrobiłam ser i kiełbasę, pokroiłam owoce i ciasto. Dlaczego padło pytanie o ciasto, nadal nie rozumiem.

- Mówię tylko.

Po kolacji moi rodzice zaczęli od nowa:

- Powinnaś wiedzieć, co lubi mój syn i jego rodzina.

W tym momencie przypomniałam sobie, że mój mąż powiedział mi kiedyś, że w ich rodzinie naleśniki i placki z wątróbki, paszteciki z wątróbki i ciasta były pierwszym wyborem.

Jednak nigdy ich nie gotowałam i nie zamierzam gotować, ponieważ zapach surowej wątroby przyprawia mnie o mdłości.

Następnego ranka mój małżonek postanowił wyprowadzić gości, podczas gdy ja byłam zajęta przygotowywaniem obiadu. Następnie przygotowałam: koperty z ciasta francuskiego z serem i szynką oraz duszoną kapustą. Potem zdecydowałam, że skoro potrzebujesz ciasta, to je kup.

- Nie ma wątróbki! Dlaczego ich nie zrobiłaś?

Wyjaśniłam jej, że nie zniosę zapachu podrobów. Kiedy następnego dnia mama usiadła do zupy, nawet mnie zrugała:

- Czy ta zupa jest w ogóle z podrobami? Nie, z mięsem! - powiedziała nieszczęśliwa.

Nerwy mi puściły, zabrałam córkę i poszłam do domu matki. Wróciłam wieczorem. Wtedy po raz pierwszy pokłóciłam się z mężem.

Potem, podczas rozmowy wideo, usłyszałam, jak moja teściowa mówi:

- Moja córka dobrze przyjmuje matkę, zawsze gotuje to, co lubię, ale synowa jest zupełnie niegościnna.

Potem powiedziałam mężowi, że jego matka więcej nie postawi stopy w moim domu.

Mama mojego męża czekała trzy lata, a teraz znowu nas odwiedzi. Powiedziałam mu jednak, że nie wpuszczę jej za próg, a jeśli przyjdzie, spakuje swoje rzeczy i wyjedzie razem z nią.